"Zaczęliśmy się bawić - ciągnęła Coco. - Kręciliśmy się, każde wokół swojego drzewa, przytrzymując się pani jedną ręką. Liście, niebo i moja postarzała, czule uśmiechnięta matka - wszystko wirowało jak oszalałe. Byliśmy szczęśliwi, rozbawieni. Szczęście pachniało dymem z komina i gorącą zupą. Ale wtedy odwróciłam się w stronę mamy: stała z zaciśniętymi, czerwonymi jak od szminki ustami i stężałym wzrokiem. Była wściekła. "
1